córka zakochała się w koleżance
Zaraz na początku studiów mój przyjaciel zakochał się do szaleństwa w uroczej dziewczynie. Krysia również bardzo go pokochała, zaręczyli się. źródło: NKJP: Elżbieta Hajnicz: Poza nurtem czasu, 1996. Józefa zakochała się w młodym Rzewuskim od pierwszego wejrzenia. On też zachwycił się jej wdziękiem i urodą.
Bracia Kamili rozprawiają się z Matějem Pěnkavą. Doktor Dana Králová nie może się pogodzić z myślą, że jej córka zakochała się w Hynku Klobouku. Eliška nalega, by matka powiedziała jej, kim jest jej ojciec. Żona doktora Machovca przyznaje się, że Chalupa od niej uzyskał informacje o Blažeju. 6: Oczyszczenie
„Zawsze była zamkniętym w sobie dzieckiem, ale ostatnio doszłam do wniosku, że to już zakrawa na patologię. Po szkole od razu wraca do domu, nie ma żadnych znajomych, nie wspominając już o chłopaku. Jej rówieśnicy przeżywają wielkie miłości, biegają na imprezy, spotykają się wieczorami… A ona? Nie chce nawet o tym słyszeć”.
Nastolatka zakochała się w nim od pierwszego Wejrzenia .Postanowiła znaleźć się blisko niego . Podjęła naukę w liceum poligraficzno-księgarskim. Będąc w Poznaniu udała się do rodziny ze strony ojca i tam spędziła pierwszą noc .Po jakimś czasie pobytu w Poznaniu poszła do ciotki Lili prosić o wynajęcie pokoju u niej.
Tłumaczenia w kontekście hasła "zakochała" z polskiego na angielski od Reverso Context: Ona chyba się we mnie zakochała. Tłumaczenie Context Korektor Synonimy Koniugacja Koniugacja Documents Słownik Collaborative Dictionary Gramatyka Expressio Reverso Corporate
Single Frau Mein Bett Ist Halbvoll. fot. Adobe Stock, jozzeppe777 W ubiegłym roku wyprawiliśmy naszej ukochanej jedynaczce wymarzony ślub. Była piękna suknia, była elegancka sala, byli goście, których sama wybrała. Jedynie pan młody budził moje wątpliwości. Poznali się niespełna pół roku wcześniej i Magda od razu oznajmiła, że się zakochała. Nie byłam przekonana, czy Dawid faktycznie jest miłością jej życia, bo zanim się poznali, przez dziesięć lat chodziła z Adamem. Liczyła na to, że w końcu się zdeklaruje, ale Adam wciąż zwlekał z zaręczynami. W końcu powiedziała do niego: wóz albo przewóz, licząc na to, że jeśli postawi sprawę na ostrzu noża, chłopak się oświadczy. Tak się nie stało i zerwali. Miesiąc później poznała Dawida i niemal od razu zamieszkali razem w Katowicach w jego mieszkaniu i równie szybko pobrali. – Teraz już tylko dzieci rodzić – żartował mój mąż, który liczył na to, że szybko zostanie dziadkiem. Nie przeszkadzało mu tempo, w jakim rozwinął się ten związek. Ja byłam nieco wystraszona, ale lubiłam Dawida. Cieszyłam się, że Magda poznała kogoś, kto nie bał się życia w małżeństwie. Młodzi byli jednak nastawieni póki co na karierę. Magda pracowała w korporacji, Dawid prowadził własny bar. Wszystko było dobrze do czasu. Miesiąc temu Magda zadzwoniła do mnie zrozpaczona. – Dawid powiedział, że chce rozwodu. – Co takiego? Chyba jakiś żart!– parsknęłam, choć wcale nie uważałam, że to powód to śmiechu. Magda powiedziała, że Dawid od jakiegoś czasu zachowywał się dziwnie. Wciąż pisał coś w telefonie, a kiedy raz wzięła jego komórkę, żeby zadzwonić po pizzę, rzucił się na nią, jakby mogła tam coś znaleźć. Czułam, że coś tu nie gra Kiedy go o to zapytała, powiedział, że nie powinna brać jego rzeczy bez pytania. Wcześniej nieszczególnie przejmował się prywatnością, ale nagle zaczął unikać rozmów i częściej zostawać w pracy do późna. Dwa tygodnie temu wybrała się wieczorem do jego baru i zobaczyła go wyraźnie flirtującego z kelnerką. Kiedy podeszła, dziewczyna wzięła szybko tacę i poszła. Zapytała go, co to miało znaczyć, ale ją zbył. – Mamo, myślę, że on się zakochał w swojej pracownicy, a teraz próbuje zrzucić na mnie winę. Oskarża mnie, że to ja nie chciałam mieć jeszcze dzieci i stawiam karierę na pierwszym miejscu! Powiedział, że podjął już decyzję – płakała. Nie wiedziałam, co jej odpowiedzieć. Dawid był w niej tak zakochany, że z ich dwójki już szybciej Magdę podejrzewałabym o to, że mogłaby zmienić zdanie. Była lepiej wykształcona, ambitna i rzutka. Początkowo pomysł Dawida na prowadzenie baru na katowickim Nikiszowcu nie przypadł jej do gustu, ale gdy biznes zaczął się kręcić, musiała przyznać mu rację. Teraz zrozumiała, że właściciel kultowego lokalu stał się łakomym kąskiem dla młodych dziewczyn, które dorabiały do stypendium jako kelnerki. Powiedziałam, żeby rozważyła spokojnie, co może zrobić. Teraz taka popularna jest terapia małżeńska, może warto by spróbować. Poprosiła, żebym na razie nic nie mówiła tacie. Nie lubiłam takich sytuacji, ale wiedziałam, jak porywczy potrafi być Rysiek, więc postanowiłam trzymać język za zębami. Jeśli faktycznie dojdzie do rozwodu, będzie musiała mu powiedzieć. Wierzyłam jednak, że to chwilowy kryzys. Postanowiłam sama zobaczyć, co się dzieje. Często wpadałam do Dawida na kawę w przerwie w pracy, więc nie przypuszczałam, żeby wyglądało to szczególnie podejrzanie. Powiedziałam koleżance z biura, że wychodzę i poszłam do kawiarni. Jak zwykle ciężko było o miejsce. Znalazłam mały stolik przy oknie i usiadłam. Po chwili podeszła kelnerka, a ja zaczęłam jej się przyglądać, zastanawiając się, czy to ta. – Poproszę dużą czarną kawę. Bez żadnych dodatków. – Świetnie! Takie zamówienia lubię – roześmiała się miło. Normalnie pociągnęłabym rozmowę, ale bałam się, że mogę spiskować z wrogiem. Dziewczyna zabrała menu i wróciła do baru. Dopiero teraz zauważyłam, że stał tam Dawid. Podeszła do ekspresu, on zbliżył się do niej i szepnął jej coś do ucha, a ona wyraźnie rozbawiona postukała go w czoło. To nie było typowe zachowanie wobec szefa. Sama zauważyłam od razu, że musi coś być między nimi. Magda miała rację. Podeszłam do baru i chrząknęłam znacząco, żeby mnie zauważył. – O, zmieniła pani miejsce – uśmiechnęła się kelnerka, ale jej nie odpowiedziałam. – Cześć, synku! – powiedziałam do niego jak zwykle, bo od ślubu zawsze półżartem mówiliśmy do siebie w ten sposób. Tym razem wyraźnie się spiął. Kelnerka spojrzała na mnie znacząco, zrozumiała, kim jestem, więc szybko podała kawę i poszła. – Co słychać? – starałam się brzmieć jak najbardziej naturalnie. – Nic. Po staremu. A mamusia to co? Na przeszpiegi przyszła? – Ja? Na przeszpiegi? A co to za pomysł? Masz coś do ukrycia, że pytasz? – Dobrze wiem, że Magda powiedziała ci, że chcę się rozwieść. Jestem tylko ciekaw, jaką przedstawiła wersję wydarzeń, bo to, że się stara wybielić, wiem na pewno. Spojrzałam na niego bardzo zaskoczona Nie podejrzewałam, że powód mojej wizyty tak szybko wyjdzie na jaw. Chciał grać w otwarte karty? Proszę bardzo. Powiedziałam mu, że wiem o jego romansie z kelnerką. Były to słowa nieco na wyrost, ale liczyłam na to, że się przyzna. Dawid zaśmiał się tylko i pokręcił głową. – Tak to chce rozegrać? Ciekawe. Owszem, jest nas w małżeństwie troje. Ale to nie ja sprowadziłem trzecią osobę, tylko ona. – Słucham?! – wykrzyknęłam. – Magda wróciła do Adama. A teraz kombinuje, jak się mnie pozbyć. Prosiłem ją, żeby to przemyślała, ale ona cały czas go kochała, a ja miałem jej tylko służyć jako plaster na zranioną dumę. Stał przede mną, wycierając szklankę i patrzył mi prosto w oczy. Powiedział, że Magda wciąż porównywała go z Adamem i bez przerwy wspominała ich związek jako czas, gdy była naprawdę szczęśliwa. A gdy w końcu zakazał jej o nim mówić, ona w nerwach wykrzyczała, że nie dorasta Adamowi do pięt. Później widział, że wciąż do niego pisze, a wieczorami, gdy on był w pracy, nie odbierała od niego telefonów, bo znów zaczęła się z nim spotykać. Nie wyglądał, jakby kłamał, a wersja z Adamem była dla mnie bardzo prawdopodobna. – A kelnerka? Widziałam, jak coś z nią szeptałeś! – powiedziałam ostro. – Przyjaźnimy się od lat. Chodziliśmy razem do szkoły. Zapewniam cię, że nic nas nie łączy. To zresztą bez znaczenia. Rozwód już przesądzony. Ciężko westchnęłam. Nie mogłam uwierzyć, że to wszystko prawda. Zapewniłam Dawida, że porozmawiam z Magdą, ale powiedział, że to nie ma sensu. Chciałam sprawdzić, jak daleko córka posunie się w swoich kłamstwach. Zadzwoniłam do niej po południu, żeby zapytać jak się trzyma, a ona zaczęła opowiadać o tym, że Dawid nie chce z nią rozmawiać, kazał jej spakować walizki i wyprowadzić się. W tle usłyszałam jednak dobrze znany mi głos. To był Adam! – Jesteś z kimś?– zapytałam, a ona natychmiast zaprzeczyła. Dawid miał rację, szukała sposobu, żeby oczernić go tylko po to, by nie wyjść na tą „złą”. Nie podejrzewałabym, że się tak zachowa. Nawet jeśli popełniła błąd, wychodząc za mąż, nie postępowała uczciwie. Pojechałam pod jej firmę, kiedy kończyła pracę i oczywiście zobaczyłam na parkingu auto Adama. Stał przy wejściu. Magda wyszła i rzuciła mu się na szyję. Nie miałam już wątpliwości. Magda zauważyła mnie kątem oka i pobladła, ale ja nie odważyłam się do nich podejść. Wróciłam do domu, mój telefon zadzwonił po kwadransie. Magda oczywiście próbowała się tłumaczyć, że spotkała Adama dopiero po tym, jak dowiedziała się o romansie męża, ale już jej nie wierzyłam. Szczerze mówiąc, bardzo się na niej zawiodłam. W końcu przyszła do mnie wieczorem i poprosiła, żeby tata także był przy rozmowie. Przyznała się do wszystkiego. Powiedziała, że nigdy nie przestała kochać Adama, a ślub był błędem. – Zamierzasz wziąć teraz ślub z Adamem? – zapytał Rysiek skołowany. – Nie… Adam nie chce ślubu. Ja już zresztą też nie. Co znaczy taki papierek, skoro nie powstrzymał mnie przed zdradą? – Zależy, jak podchodzisz do związku! Dla nas znaczy wiele! Magda spojrzała na nas smutno. Wiem dobrze, że dla niej ślub też wiele znaczył, ale wzięła go z niewłaściwym mężczyzną, a ten, na którym jej zależy, nie chce się z nią ożenić. Znają się tyle lat i najwyraźniej wciąż kochają, skoro mimo wszystko zdecydowali się być razem. Może w przyszłości Adam zmieni zdanie i założy z Magdą prawdziwą rodzinę. Po tych wszystkich komplikacjach nie chcę dla niej niczego więcej. Czytaj także:„Rozwód nie był dla mnie katastrofą, tylko drugą szansą od losu. W końcu mogłam zadbać o siebie i żyć po swojemu”„Podczas gdy ja czekałam na oświadczyny, on prowadził podwójne życie z żoną i dzieckiem. Okazało się, że byłam tą drugą”„Myślałam, że ojciec po śmierci mamy się załamie. Okazało się, że czekał 40 lat, by móc związać się z inną”
Temat: zakochałam się w koleżance... Witam wszystkich cieplutko Zacznę od tego, że szepnę Wam kilka słów o mnie, będzie Wam łatwiej zobrazować sobie sytuację. Mam na imię Ilona, mam 23 lata. Jestem szczęśliwie zakochana, jestem w związku z mężczyzną od niemalże dwóch lat, ponad pół roku temu oświadczył mi się, oczywiście powiedziałam "Tak". Mieszkamy razem od 2 miesięcy, jest nam razem cudownie. Układa się wyśmienicie. On ma dobrą pracę, ja również, remontujemy swoje mieszkanko, ja kończę studia, finansowo całkiem nieźle... brzmi cudownie, prawda? Niektórzy z Was mogą pomyśleć, że takie rzeczy dzieją się tylko w tanich komediach romantycznych. Czasami mam wrażenie, że ja też żyję w takiej komedii... bo właśnie tutaj zaczyna się mój problem... Pół roku temu przyjęłam się w nowej pracy, wszyscy pracownicy od razu przyjęli mnie do swojego grona z otwartymi ramionami. Jak się okazało, w tej firmie relacje między pracownikami i ich szefostwem są bardzo bliskie i swobodne. Dla ułatwienia dodam, że jest to hotel, a ja jestem recepcjonistką. Możecie sobie wyobrazić mniej wiecej jak wyglądają codzienne rozmowy z personelem... dowcipy z konserwatorami, wygłupy z ochroną, żarty z pokojowymi, ale też bliższe rozmowy w chwilach słabości z kelnerami z hotelowej restauracji... Kelnerów jest dwóch, kelnerki również dwie. Na początku mojej pracy wszyscy byli dla mnie przemili... z jednym wyjątkiem. Adrianna zdecydowanie dawała mi do zrozumienia, że nie lubi mojego towarzystwa, nie lubi nowych osób, nie przepada za żadną z recepcjonistek tłumacząc się tym, że wszystkie są "służbistkami", są niemiłe, a jeśli już okazują swoją sympatię do innych, jest to sztuczne i nienaturalne. Chcąc nie chcąc ja również nie darzyłam jej jakimś szczególnym uwielbieniem... Do czasu...Zaczęłyśmy ze sobą rozmawiać coraz częściej. Ada jest ode mnie młodsza o 3 lata, ma więc 20. Być może dlatego tak dobrze nam się rozmawia, być może dlatego, że wiele rzeczy nas łączy... zainteresowania, muzyka, przeżycia, historie związków itp. Nie spędzam z nią zbyt dużo czasu, rzadko pokrywają nam się zmiany, a jeśli już tak się zdarzy, ona jest zajęta obsługiwaniem gości, ja mam dużo papierkowej roboty na recepcji. Ale czasami, gdy nie ma dużego ruchu, zamyka restaurację wcześniej, zdarza się, że nawet godzinę wcześniej w tajemnicy przed szefostwem tylko po to, żeby przyjść do mnie i pogaworzyć chwilkę. Czy już zaczynacie rozumieć o co chodzi? Te dyskretne spojrzenia... te niewinne gesty... ten blask w jej oczach... Czy miałyście kiedykolwiek tak, że byłyście zakochane w swoim partnerze, byłyście pewne, że to jest własnie to, że to na niego czekałyście całe życie, kochałyście go z całego serca, a mimo to nie potrafiłyście przestać myśleć o kimś innym? Za każdym razem łapię się na tym, że gdy zamykam oczy widzę ją... Ada... Pewnie zastanawiacie się jak to możliwe? Otóż, jestem biseksualna, mój narzeczony o tym wie. Utrzymuje, ze nie stanowi to dla niego żadnego problemu, ważne tylko, żebym go nie zdradziła nigdy w życiu, nie istotne czy z kobietą czy z mężczyzną, ale to tak na marginesie...Któregoś razu rozmawiałyśmy z Adą na tematy związków i rozstań, napomknęłam coś o mojej byłej dziewczynie, w ogóle nie zdziwiła się, że byłam w związku homoseksualnym, bardziej się ucieszyła, ze ktoś tak otwarcie o tym mówi. Wyznaję zasadę, że nie powinno się ukrywać czegoś, co jest częścią ciebie, a jeśli inni tego nie tolerują, nie warto z takimi ludźmi utrzymywać kontaktu. Podczas tamtej rozmowy odniosłam wrażenie, że Ada też jest biseksualna, aczkolwiek nigdy nie powiedziała mi tego ani szeptem, ani głośno, ani w żaden inny sposób. Jest w związku z chłopakiem, ponoc bardzo go kocha... ale ja wiem.. jestem pewna, że w pewnym stopniu Ada jest taka sama jak ja... i czasami zastanawiam się, co miały oznaczać te wcześniejsze spojrzenia...? I dlaczego nagle przestała na mnie patrzeć w taki sposób, tuż po tej rozmowie? Zaznaczę, że nigdy jej nie powiedziałam, że nie potrafię przestać o niej myśleć. Nigdy jej nie powiedziałam, że coś do niej czuję. Nigdy sobie nie wybaczę, że dopuściłam do głowy myśl, że mogłabym zdradzić mojego narzeczonego. Przecież tak bardzo Go kocham. Ale dlaczego ta potrzeba miłości i czułości od kobiety jest we mnie taka silna? Jak mam sprawić, żeby Ada poczuła do mnie to samo co ja do niej? A może ona już czuje to samo? Jak mam się tego dowiedzieć? Czasami, gdy mam dyżur, siedzę podparta przy biurku i beznadziejnie gapię się na ten monitor mając świadomość, że ona jest tuż za ścianą, mam wrażenie, że lada chwila odejdę od zmysłów....
Dramat Oli w „Na Wspólnej”. Studentka ucieka z domu, bo Danuta i Marek nie akceptują jej związku z Klaudią [ZWIASTUN] Na Wspólnej odcinek 2269, Ola (Marta Wierzbicka), Marek (Grzegorz Gzyl), Danuta (Lucyna Malec)Nowa miłość Oli (Marta Wierzbicka) z pewnością była zaskoczeniem dla fanów serialu. Studentka zakochała się w koleżance z grupy. Klaudia (Julia Trembecka) uwiodła Olę i teraz panie tworzą szczęśliwy związek. Do czasu…Zobacz: Awantura w „Na Wspólnej”. Ola ucieka z domu. Zimińscy nie akceptują lesbijskiego związku córki [ZWIASTUN]Wszystko zacznie się sypać, gdy w 2269 odcinku „Na Wspólnej” Ola powie ojcu o swoim nowym związku. Marek (Grzegorz Gzyl) będzie załamany i szybko opowie o wszystkim żonie. Danka (Lucyna Malec) będzie próbowała usprawiedliwiać ludzie bywają niestali w uczuciach. Może Ola uzna za jakiś czas, że związek z Klaudią to nie to?Marek:A co, jeśli tak się nie stanie? Może nigdy nie zatańczymy na weselu córki i nie doczekamy się wnuków!? Zimińscy zgodnie ustalą, że związek Oli z koleżanką to chwilowy kaprys i zaraz jej minie. Dziewczyna będzie jednak pewna swoich uczuć i zdenerwuje się na rodziców, gdy zobaczy, że nie traktują jej życia uczuciowego 2269 odcinku „Na Wspólnej” Ola wyprowadzi się z domu i zamieszka z Klaudią. Marek zrozumie swój błąd i postanowi przeprosić córkę. Zaprosi Olę i Klaudię na rodzinny obiad, ale i tu nie obejdzie się bez wścibskich komentarzy.”Na Wspólnej” odcinek 2269– emisja w poniedziałek o godzinie w TVNNa Wspólnej odcinek 2269, Danuta (Lucyna Malec) i Marek (Grzegorz Gzyl) nie zaakceptują lesbijskiego związku Oli (Marta Wierzbicka), fot. x-newsNajczęściej czytane dziśMoże Cię zainteresować
Nazywam się Aneta Dekowska, jestem mamą Wiktorii. Coming out mojej córki miał miejsce 6 lat temu. Wiktoria powiedziała mi, że zakochała się ze wzajemnością w Oli, swojej koleżance z liceum. Przyjęłam to ze spokojem, zapewniłam ją o swojej miłości. Ale bardzo się bałam o to jak będzie wyglądało życie mojej córki. Czy będzie szykanowana, stygmatyzowana, wytykana palcami? Nie mieściło mi się w głowie, że ktokolwiek mógłby powiedzieć coś złego, lub co gorsza wulgarnego, na temat mojego dziecka. Na temat mojej córki, która zawsze w moich oczach była najładniejsza, najmądrzejsza, która ma tyle talentów. Nadal tak uważam. To nie zmieniło się po tym, gdy dowiedziałam się o jej homoseksualności. Miłość mojej córki jest głęboka, oparta na wielkiej przyjaźni, na wspólnych zainteresowaniach. Związek Wiktorii i Oli może być wzorem dla innych związków. Uważam, że możemy się od nich wiele nauczyć. W pierwszych dniach po coming out zamartwiałam się, co będzie gdy moja córka np. straci przytomność, jak jej drobna partnerka ją podniesie. Ale zaraz pomyślałam o moim małżeństwie, gdyby mój mąż stracił przytomność, ja również bym go nie podniosła. A jednak radzimy sobie i inni też sobie jakoś radzą. Różnimy się, zwykle jedna osoba w związku jest tą słabszą fizycznie. Czyli to nie jest powód do zmartwień. Pomyślałam też, że stracę możliwość posiadania wnuków. To myślenie też szybko zarzuciłam. Po pierwsze dlatego, że nigdy my rodzice nie mamy wpływu na to, czy nasze dzieci zostaną rodzicami. Po drugie dlatego, że już nie widzę żadnych przeszkód aby moja córka, gdy tylko zechce, została matką. Moim największym zmartwieniem obecnie jest homofobiczna postawa części społeczeństwa i nieuregulowane sprawy osób LGBT w polskim prawie. Postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce i chociaż w minimalnym stopniu zmienić sytuację społeczną i prawną. W tym celu zaangażowałam się społecznie i wraz z moimi przyjaciółmi założyłam AKCEPTACJĘ. Kontakt: anetadekowska@
"Siedzieliśmy z kolegą dwie noce z rzędu w pracy. Zadanie zostało wykonane, a my po pracy skoczyliśmy jeszcze na drinka i tak jakoś potoczyło" - przyznaje Magda (30 lat). W miejscu pracy spędzamy przeciętnie jedną trzecią swojego życia, dlatego nie dziwi nas fakt, że często zakochujemy się w koledze lub koleżance z tej samej firmy czy organizacji, w której pracujemy. Nie zawsze kończy się jednak happy endem. Wiele par początek swojej znajomości zawdzięcza pracy w tej samej firmie, a wyjazdy integracyjne często są doskonałą okazją do poznania partnerki/partnera W wielu przypadkach wspólne miejsce pracy sprzyja tzw. "biurowym romansom" "Nie wiem, co będzie, ale na ten moment mogę powiedzieć, że zaczęliśmy snuć plany na wakacje i w ogóle. Okazała się po prostu inna, niż myślałem" - mówi jeden z mężczyzn Ze względu na to, że pracy zawodowej poświęcamy tak wiele czasu, to naturalne wydaje się, że spędzamy go także z osobami, które z nami współpracują. Praca nad projektem, który wymaga zaangażowania, praca na tak zwanych deadlinach wyzwala emocje, które współodczuwamy z kimś, kto z nami blisko pracuje - jak się pojawia adrenalina, to łatwo się zakochać. - Pamiętam, że zaczęłam pracować w nowym miejscu - mówi Kamila (30 lat). - Nowi znajomi, nowe wyzwania. Rozstałam się wówczas z moim narzeczonym i jedynym skutecznym lekarstwem, żeby jakoś to rozstanie przeżyć, było rzucenie się w wir pracy. Nowe projekty, nowe wyzwania. I tak się stało, że musiałam z dnia na dzień opracować wielomilionowy budżet do jakiegoś ważnego projektu. Siedzieliśmy z kolegą dwie noce z rzędu w pracy. Zadanie zostało wykonane, a my po pracy skoczyliśmy jeszcze na drinka i tak jakoś potoczyło. On się we mnie zakochał, ja niestety nie byłam gotowa na nowy związek. W innym przypadku kto wie, może by coś z tego było. "Warto brać los w swoje ręce" Zdarza się także, że ludzie nie pracują razem, tylko w różnych działach. Spotykają się jednak na stołówce, firmowym barze, na korytarzu, w archiwum. Wymiana spojrzeń, krótka rozmowa czasami wystarczy, żeby ktoś nam "wpadł w oko". - Znam taką parę u nas w pracy. Ona pracowała w innym departamencie, ale często przychodziła do naszego działu, bo musiała załatwiać różne sprawy. I zawsze chciała, żeby te sprawy załatwiał mój kumpel Karol - wspomina Jarek (36 lat). - Po kilku miesiącach dostałem od niej wiadomość, że Karol bardzo jej się podoba. Nie powiem, zaskoczyła mnie jej bezpośredniość, ale przynajmniej wiedziała, czego chce od życia i od Karola. Powiedziałem mu, że podoba się Karolinie i żeby coś z tym zrobił. No w sumie trochę się wahał na początku, ale zaprosił ją na kawę i jakoś to się tak potoczyło później. Teraz już są małżeństwem. Jak widać, warto brać los w swoje ręce. Romans w pracy - Shutterstock Rozkręcając własną firmę Zdarza się także, że ludzie, którzy stają się partnerami w biznesie, stają się nimi również w życiu zawodowym. Jeden z mężczyzn opowiedział historię, jak wspólnie z koleżanką założył firmę. Ona była wtedy w związku, on też miał dziewczynę. Jednak wspólna praca nad rozkręcaniem wspólnego biznesu była tak absorbująca, że spędzali wspólnie nawet po kilkanaście godzin dziennie, także w weekendy. Mężczyzna przyznał, że najbardziej zbliżyły ich do siebie trudne sytuacje związane z prowadzeniem firmy. Najpierw przydarzyło im się włamanie i kradzież cennych przedmiotów z firmy, potem proces z klientem o wypłatę wynagrodzenia, w końcu oszustwo jednego z pracowników. Przyznał, że w takich chwilach pojawiały się bardzo silne emocje i zdawał sobie sprawę, że tylko on i jego wspólniczka rozumieją się bez słów, bo przeżywają to w taki sam sposób. Później przyznał, że oboje nie znaleźli wystarczającego wsparcia i zrozumienia we własnych związkach. Zaskoczyło ich nagłe uczucie, które ich połączyło. Dziś są małżeństwem, dalej oboje prowadzą firmę. Wyjazdy integracyjne Również wyjazdy integracyjne sprzyjają zakochiwaniu się. Wiele osób przyznaje, że to dobry moment na poznanie koleżanki lub kolegi z pracy z innej strony. W luźnej atmosferze, poza biurem łatwiej o to, by zobaczyć jak ktoś funkcjonuje "bez maski" zawodowej. - Na Magdę w ogóle nie zwracałem uwagi w pracy. Ot, sekretarka szefa, zawsze miła, uczynna, uśmiechnięta, życzliwa, no i ładna, muszę przyznać, ale wydawało mi się, że nie w moim typie. Mnie się zawsze podobały takie dziewczyny przebojowe, a nie tak zwane szare myszy - podkreśla Paweł (27 lat). - A tu szef poprosił, żeby to właśnie ona zorganizowała wyjazd integracyjny i powiem szczerze, że to, jak wszystko dopięła na ostatni guzik, jak to fajnie wypadło, zrobiło na mnie duże wrażenie. Zaczęliśmy rozmawiać przy kolacji, potem były tańce, basen i jakoś tak popłynęliśmy. Ale w fajny sposób. Teraz ciągle się z nią spotykam, nie wiem, co będzie, ale na ten moment mogę powiedzieć, że zaczęliśmy snuć plany na wakacje i w ogóle. Okazała się po prostu inna, niż myślałem i to mnie pozytywnie zaskoczyło. Ciąg dalszy artykułu pod infografiką... Gdzie najtrudniej znaleźć żonę w Polsce? [INFOGRAFIKA] - Polska Grupa Infograficzna / własne Uwaga na romans! Niektórzy przyznawali, że organizacja, w której pracujemy, to nie tylko miejsce, w którym możemy poznać przyszłego partnera lub partnerkę, ale także okazja do romansu niekoniecznie kończącego się "happy endem". Są osoby, które uważają, że praca zawodowa sprzyja romansom, także ludzi, którzy już są w związkach. To, co pojawia się w wypowiedziach tych, którzy przeżyli nieszczęśliwy romans w pracy, to przede wszystkim ostrzeżenia, że "nie warto takich przeżyć sobie fundować" – jak stwierdziła jedna z wypowiadających się na ten temat kobiet. Przyznała, że zakochała się w swoim szefie. Spędzali ze sobą bardzo dużo czasu, wspólnie wyjeżdżali w delegacje. Historia bardzo klasyczna. On miał żonę i dwójkę dzieci. Ona była nieprzeciętnie atrakcyjna, dobrze wykształcona. Pojawiło się uczucie. Romans trwał półtora roku. Kobieta przyznała, że na początku wierzyła, że mogą być razem, że ją kocha i odejdzie od żony. Powiedziała, że wierzyła, że naprawdę się zakochał, ale zobowiązania wobec dzieci były silniejsze i został z rodziną, a ona zmieniła pracę. Żałowała, że ten romans przydarzył się w pracy, ponieważ bardzo ją lubiła, ale niestety sprawy się bardzo skomplikowały i nie mogła w niej zostać, ponieważ "musiałaby ponieść za duże koszty emocjonalne". Należy pamiętać, że strzała Amora może nas dosięgnąć zawsze i wszędzie, a przed wszystkim niespodziewanie dla nas samych. Również w miejscu pracy. Tym bardziej, że większość z nas spędza w nim bardzo dużo czasu. Wspólna praca zbliża, pojawia się sympatia, z dnia na dzień bliższe więzi. Czasem emocje wybuchają nieoczekiwanie. Praca to też dobre miejsce, aby przyjrzeć się potencjalnemu partnerowi. W jaki sposób się zachowuje? Czy jest otwarty, pomocny, życzliwy dla innych? Czy łatwo wpada w złość i irytację w trudnych sytuacjach, czy jest opanowany? To dobre pole do obserwacji. I te nasze spostrzeżenia często dużo nam mogą powiedzieć o osobowości, cechach charakteru czy wartościach drugiej osoby. Należy tylko uważać, z kim spędzamy wiele godzin, pracując przy wspólnym projekcie. Czy jest to sympatyczny kolega będący singlem, czy też ma już partnerkę. Niby serce nie sługa, ale jednak mamy wpływ na to, kogo wybieramy sobie na obiekt pożądania. Warto robić to z głową, bo jeśli romans nie przetrwa, czasem trudno jest pozostać w miejscu pracy ze względu na tak zwane koszty emocjonalne. Problem pojawia się wtedy, kiedy pracę bardzo lubimy, a musimy ją zmienić. Na szczęście życie pokazuje także wiele historii par, które praca połączyła na dobre i na złe. Chcesz się podzielić swoją opinią? Napisz: redakcja@ Źródło:
córka zakochała się w koleżance